Komodo Dragon (waran z Komodo / Smok z Komodo) to gatunek największej jaszczurki zamieszkującej kulę ziemską. Jaszczury te zmigrowały do Indonezji z Australii i osiadły się na 5 wyspach indonezyjskich: Komodo, Rinca, Padar, Flores, Gili Motang. Żeby je zobaczyć na dziko trzeba mieć niesamowite szczęście, gdyż zwierzęta te nie mają poczucia swojego własnego terytorium i ciągle się przemieszczają. Można natomiast zobaczyć je jadąc do Komodo National Park na wyspie Komodo czy Rinca po dostaniu się tam łodzią z Labuan Bajo na Flores i zapłaceniu za wstęp do parku narodowego. Nam zależało na zobaczeniu również zjawiskowej wyspy Padar wobez czego musieliśmy wybrać opcję: Komodo+Padar+Pink Beach/snorkelling+Manta Point Tour (nie można było obskoczyć wysp: Komodo, Rinca i Padar w jeden dzień, a zrobienie tego w 2 dni liczyło się z podwójną opłatą za wstęp do parku!). Oto nasze wrażenia ze spotkania z potężnymi jaszczurami.
Na początek może kilka informacji na temat gigantycznych jaszczurek z Komodo 🙂 :
1)Smoki z Komodo osiągają do 3 metrów długości i ważą zazwyczaj od 70 do 90kg (rekord to około 160kg), mają słaby wzrok i słuch, natomiast potrafią wyczuć pokarm na odległość 10km, więc na wyspach, gdzie występują chowa się ludzi w betonowych grobach, żeby warany nie wykopały zwłok człowieka w celu ich zjedzenia.
2)Żywią się żywym mięsem i padliną, a za pomocą trującej śliny, którą ‘’opluwają’’ ofiarę doprowadzają do jej powolnego wykrwawienia. Jad w niej zawarty powoduje spadek ciśnienia i krzepnięcia krwi. Ofiara osłabiona traci przytomność, a jeśli się nie wykrwawi, to do śmierci dochodzi od zakażenia ran. Waran często czeka aż ofiara się wykrwawi, bądź ją zostawia, a następnie po 1-3 dniach wraca spożyć posiłek.
3)Warany z Komodo są kanibalami: większy osobnik często zjada mniejsze, a sama matka zjada też często swoje dzieci. Samice nie mają instynktu macierzyńskiego, zostawiają urodzone ‘’maluchy’’ (mające po 30cm) w siedlisku/gnieździe, a same opuszczają miejsce. Małe warany żeby przetrwać często przebywają na drzewie do 3ego roku życia, żeby nie zostać pożarte przez inne jaszczury.
4)Smok z Komodo w najlepszym wypadku osiąga prędkość 20km/h (gdy jest w sile wieku), natomiast stare osobniki poruszają się z prędkoscią 5-10km/h.
5)Waran żywi się bawołami, jeleniami, ale potrafi też upolować ofiarę 10 razy większą od siebie, a całego dzika może ‘’wsysnąć’’ w 20 minut. Na szczęście je tylko raz na miesiąc 🙂
6)Smoki lubią wygrzewać się na słońcu z samego rana, w ten sposób ładują baterie i są gotowe do polowania. W ciągu dnia uciekają do cienia.
‘’Sympatyczne’’ zwierzęta, prawda? Swoją wielkością budzą niesamowity respekt..
Ale wracając do naszych wrażeń z Narodowego Parku Komodo: po pierwsze pobiera się od każdego zwiedzającego kwotę: 247.000IDR/niecałe 75zł, która zawiera ogólny wstęp do parku, opłatę za przewodnika (jak jesteście w grupie to wyjdzie właśnie taka kwota), zezwolenia na nurkowanie z rurką, zezwolenie na trekking i zezwolenie na fotografowanie! Widać od razu lekkie przegięcie cenowe, a jak wygląda ‘’trekking’’? Widać, że przewodnik wcale nie obserwuje natury wyszukując waranów po drodze, idzie prosto przed siebie, bo wie, gdzie będą osobniki zwabione jedzeniem przez pracowników parku.. Tak więc wszyscy turyści są prowadzeni tą samą trasą, gdzie na samym początku na drewnianym moście leży stary wychudzony waran, a z boku widać już wydeptaną ścieżkę obok mostu, żeby go ominąć..
Potem wszyscy przechodzą przez kawałek lasu, gdzie przewodnik pokazuje jedno z gniazd i jedynie wtedy zupełnie w ‘’naturalny’’ sposób zobaczyliśmy tak naprawdę małego warana, który przebiegał niedaleko uciekając przed nami. Na sam koniec wszyscy są zabierani do punktu blisko plaży, gdzie widać odpoczywające jelenie, sarny i punkt z jedzeniem, do którego pracownicy parku zwabiają 4 spore warany, które są tam od zawsze. Niektórzy przewodnicy perfidnie rzucają tekstem do turystów: ‘’Patrzcie jakimi jesteście szczęściarzami, że udało Wam się spotkać smoka z Komodo’’, a na samym początku trekkingu mówią coś w stylu: ‘’Nigdy nie można zagwarantować, że się spotka te zwierzęta, bo strasznie się przemieszczają z miejsca na miejsce i nie mają swojego terytorium’’…
Nie ukrywamy, że takie wykorzystanie tych zwierząt pod teatrzyk dla zwiedzających rozczarowuje, zwłaszcza, że opłata za wstęp jest wysoka, co w domyśle zarządu parku można rozumieć, że ‘’mają prawo’’ taką opłatę pobierać, bo przecież turysta zobaczył smoka z Komodo, więc nie ma na co narzekać, zapłaci każdą cenę.
Rada od nas: chęć zobaczenia waranów z Komodo to jedno, miejcie świadomość wszelkich kosztów z tym związanych zanim tam się wybierzecie jak i również ‘’ustawionego’’ zwiedzania + fakt, że nie jedziecie tylko po to, żeby zobaczyć warany – to jeden z 4 punktów wycieczki. Na łodzi, którą płynęliśmy z Flores było nas razem 9 osób. Jako, że wykupiliśmy wycieczkę około godz. 20:00 poprzedniego dnia, więc minimalna ekipa zebrana na nią była już gotowa, udało nam się zapłacić 400.000IDR/120zł na osobę zamiast standardowych 600.000IDR/180zł, ale strasznie ciężko było z targowaniem! Poza tym trzeba do tego jeszcze dodać opłatę za wstęp do Komodo National Park.. Wypływa się około 5:30 rano i najpierw płynie jakieś 3-3,5h na wyspę Padar, na której macie 1h na dojście do punktu widokowego, który po prostu powoduje opad szczęki – jest tak zjawiskowy! Oto kilka zdjęć:
Po opuszczeniu rajskiej wyspy Padar jedziecie na Komodo zobaczyć warany (jedzie się tam1-1,5h), a następnie dostajecie lunch na łodzi. Oto jak wyglądał, kiepsko się postarali z jedną nogą z kurczaka, ryżem i kilkoma kawałkami warzyw…
Kolejny punkt to Pink Beach (która już wcale nie jest taka ‘pink’), gdzie możecie ponurkować z rurką. Prąd wody jest dość silny, więc trzeba się sporo nawiosłować rękami, ale można rzeczywiście poobserwować całkiem ładne rafy, rybek za to było w tym miejscu niewiele w momencie jak tam się zatrzymaliśmy.
Ostatnim punktem jest Manta Point, czyli miejsce, gdzie możecie zobaczyć ogromne płaszczki w jednym miejscu na morzu falujące na wodzie i nawet nieco nad nią. Było bardzo ciężko je sfotografować. Mamy tylko jedno pamiątkowe zdjęcie płaszczki płynącej już gdzieś w siną dal 🙂
Ogólnie powrót z Pink Beach na Flores do Labuan Bajo zajmuje bardzo dużo czasu – jakieś 3h, więc przygotujcie się na dłuuugą podróż.
Wycieczkę ogólnie oceniamy raczej na plus: nie zawiódł Padar, który był naszą wymarzoną destynacją, płaszczki i piękne rafy też dały radę, a same smoki z Komodo miały tego plusa, że po prostu je zobaczyliśmy. Wrażeń było sporo, lekki niesmak pozostał, ale cieszymy się, że możemy tym podzielić się z Wami i dzięki temu jeśli kiedyś się zdecydujecie na odwiedzenie smoków z Komodo, będziecie mieli przynajmniej realne oczekiwania co do zwiedzania Parku Narodowego Komodo, który tak swoją drogą jest wpisany na listę 7 nowych cudów natury.