Czarnogóra to 66ty kraj, w którym postawiliśmy nasze stopy, a 7my Dżuniora i 7my przez nas odwiedzony w 2022r. Tym razem wyszło spontanicznie, dorwaliśmy bilety po 200zł w jedną stronę i przylecieliśmy na 3 intensywne dni. Lot do Podgoricy z Katowic trwał tylko 1h30min. 2 dni przed przylotem zarezerwowaliśmy online samochód w najtańszej firmie wynajmującej auta, która jest świeżakiem u nich na rynku [dokładna nazwa to Surprice]. Plusem był fakt, że nie blokowali nam żadnej kwoty na karcie kredytowej i twierdzili, że to z racji tego, że chcieliśmy wykupić pełne ubezpieczenie. Wynajem samochodu kosztował nas 150zł/dzień. Facet z kartką z nazwą firmy czekał na nas na lotnisku i podjechaliśmy z nim całkiem niedaleko do biura Surprice. Jeszcze nigdy w żadnym kraju nie mieliśmy tak sprawnie i bezproblemowo wydanego auta. Naprawdę byliśmy w szoku. Poza tym ludzie w Czarnogórze są niesamowicie pomocni i życzliwi. Kiedy padła mi [Rudej] komórka, a Kudukowi internet, jedna babeczka wsiadła w swój samochód i poprowadziła nas do naszej noclegowni. Za to Dżunior zbierał całusy od obcych kobiet – dosłownie nie mógł się od nich opędzić 😀 Do Podgoricy w ogóle nie zajrzeliśmy. Wsiedliśmy rano w wypożyczony samochód i ruszyliśmy od razu w trasę, żeby pozwiedzać trochę miejsc zanim dojechaliśmy do naszego noclegu z kapitalnym widokiem na Zatokę Kotorską.

JAKIE MIEJSCA UDAŁO NAM SIĘ ZWIEDZIĆ W 3 DNI?

DZIEŃ PIERWSZY

Nie mieliśmy dużo czasu, więc trekking w góry nam odpadł, ale nie mogliśmy sobie odpuścić jednego miejsca–> mówią na nie: “Dach Czarnogóry ” , miesci sie w Parku Narodowym Lovcen i to stamtąd rozpościerają się jedne z najpiękniejszych widoków górskich w tym kraju. Na samą górę do Mauzoleum Piotra || Petrowicia-Niegosza z kapitalnymi widokami prowadzi ponad 400 schodów. U stóp schodów można zajrzeć do restauracji z pięknym widokiem na Góry Przeklęte lub do kawiarni:) Bardzo polecamy:)

   Dosłownie 15-20km od tego miejsca możecie podjechać też do pięknych kawiarni z widokiem na Zatokę Kotorską.

A my w szczególności polecamy –> KAWIARNIĘ HORYZONT. Kawiarnię znajdziecie nawet na aplikacji: maps.me, więc dojedziecie do niej bez problemu bez używania Internetu. W kawiarni możecie zamówić jedynie napoje, ale to zupełnie wystarcza jak przyjeżdża się dla takiego widoku jak na zdjęciach, prawda? Mieliśmy trochę szczęścia w momencie przyjazdu ze względu zarówno na pogodę [to było 1-2h przed konkretnym deszczem w Kotorze] jak i na ilość ludzi na miejscu.  

Z kawiarni pojechaliśmy do Kotoru, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg w mini-apartamencie z przepięknym widokiem na Bokę Kotorską. Niestety przez poważne problemy z dojazdem ze względu na szwankujące nam komórki [uważajcie z używaniem Transmisji danych/Internetu! – jako, że Czarnogóra mimo, że należy do strefy €, nie jest w UE, a więc za Internet płaci się naprawdę słono] dotarliśmy dość późno do mieszkania.

Widoki w Kotorze powodują opad szczęki, ale… ogromne statki rejsowe wjeżdżające do Zatoki Kotorskiej generują hałas i ujmują uroku temu miejscu. Za cały apartament z widokiem na Zatokę Kotorską zapłaciliśmy 40€/dobę.

Tego samego dnia pogoda się znacznie popsuła. Lało jak z cebra, więc zdecydowaliśmy się tylko udać na kolację do jednej z lokalnych restauracji. Generalnie bardzo ciężko jest polecić miejsce z fajnym lokalnym jedzeniem w Kotorze, bo lokalnego czarnogórskiego jedzenia tam praktycznie nie ma, wszystko jest zrobione pod turystów [taki kolejny minus tego miejsca, którego mimo wszystko nie powinno się pomijać będąc w Czarnogórze].

DZIEŃ DRUGI

2giego dnia Kuduki smacznie spały, a ja poszłam wcześnie rano przyjrzeć się widokowi na Zatokę Kotorską z –> TWIERDZY ŚW. JANA W KOTORZE.  Twierdza San Giovanni unosi się nad miastem Kotor i wygląda jak ”przyklejona” do skał. Prowadzi na nią ponad 1500 schodów. Ja udałam się tam około godz. 7 rano i mimo niezbyt dobrych warunków pogodowych i lekkiego deszczu ”wdrapałam się” na samą górę. Podobno wstęp kosztuje 8EUR – piszę, że ”podobno”, bo ja idąc na górę jeszcze nie zastałam nikogo w punkcie sprzedaży biletów, dopiero w drodze powrotnej facet siedział na swoim miejscu [byłam na dole około 8:30], ale nie prosił o okazanie biletu. W nocy punkty twierdzy wraz z Crkva Gospe od Zdravlja [cerkwią] są oświetlone. Całość wygląda magicznie, ale i wydaje się niezłym wyzwaniem. W rzeczywistości udało mi się pokonać trasę w górę i w dół wraz z postojami na zdjęcia i widoki w niecałe 1,5h.

Po powrocie i wspólnym śniadaniu podjechaliśmy [max 30-40min od Kotoru] do prześlicznego miasteczka zlokalizowanego również nad Boką–> PERAST. Zamieszkałe przez ledwo ponad 200 osób Perast jest dużo spokojniejsze niż Kotor. W jego pobliżu znajdują się 2 malutkie wysepki, na które można podpłynąć taxi boat’em. Jedna z nich to Wyspa Matki Boskiej Skalnej [Gospa od Škrpjela], a druga to Wyspa Św. Jerzego [Sveti Đjorđe], która nie jest udostępniona do zwiedzania [zaczęto nazywać ją Wyspą Umarłych ze względu na cmentarz dla najbogatszych mieszkańców Perastu, który powstał tam w późniejszym czasie niż klasztor benedyktyński i kościół św. Jerzego].

Warto wybrać się na Dzwonnicę Kościoła Św. Mikołaja. Za 1 EUR można podziwiać miasteczko z góry:)

Idąc główną ulicą czy ”promenadą” można napotkać na zdecydowanie drogie restauracje. Zamiast restauracji polecamy Wam kawiarnię ”Armonia” z przystępnymi cenami.

Jeśli nie byliście w Peraście, a wybieracie się nad Zatokę Kotorską, nie omińcie tego urokliwego miejsca!

Po Peraście w planie była BUDVA – jedni lubią to miasto, inni za nim nie przepadają, a my zdecydowaliśmy się pojechać i przekonać na własnej skórzy czy warto czy nie. Na pewno ogromnym minusem jest fakt, że tuż za malutkim otoczonym murem Starym Miastem wznoszą się wieżowce, nowocześniejsze budynki czy apartamentowce kompletnie nie pasujące do tego, co najpiękniejsze w tym mieście. Poza tym, miasto jest autentycznie oblężone przez turystów. Może my doświadczyliśmy tego w mniejszym stopniu jako, że to już wrzesień, ale jednak. Pięknie prezentuje się port i promenada, uliczki w Starym Mieście są naprawdę klimatyczne, a miejska plaża ze starą zabudową miasta też wygląda uroczo, ale jedynie wieczorem i wcześnie rano, bo w ciągu dnia na ustawionych gęsto leżakach robi się tłoczno. Kolejne plaże : Mogren i Mogren 2 ‘’zaprane’’ leżakami za 30EUR za dzień.

W Budvie w samym centrum spędziliśmy tylko chwilę, ale trzeba przyznać, że natrafiliśmy na jeden z piękniejszych spektakli kolorów na niebie. Pięknie też prezentowała się słynna rzeźba baletnicy autorstwa Gradimira Alesisa. To dziewczyna, której ukochany stracił życie na morzu, a ta przysięgła mu wierność i każdego dnia wychodziła na morski brzeg wpatrując się w fale. Plusem Budvy jest też dobra lokalizacja w stosunku do lotniska [tylko 1h drogi], bliskość do urokliwego Jeziora Szkoderskiego czy też plaż oddalonych od kilka kilometrów, a urokliwych i idealnych na rodzinny wypad.

Skalista wyspa, którą widać na zdjęciach w niewielkiej odległości od centrum miasta to Sveti Nikola [wyspa św. Mikołaja], która nazwę swoją wzięła od cerkwi na niej się mieszczącej. Mieliśmy ładny widok z naszego dużego apartamentu [90m²] na wyspę i centrum miasta, a za nocleg zapłaciliśmy 55 Euro [apartament był tak naprawdę spokojnie dla 4 osób dorosłych].

DZIEŃ TRZECI

W ostatni dzień z rana podjechaliśmy do Sveti Stefan i pobyliśmy na 3 plażach w pobliżu.

Pocztówkowa ”WYSEPKA” SVETI STEFAN to niestety miejsce nie dla szaraków takich jak my. Wyspa została przekształcona w luksusowy kompleks hotelowy w latach 50. XX wieku i jest symbolem luksusu w Czarnogórze. Byliśmy więc trochę zawiedzeni, bo pojechaliśmy tam zupełnie na luzaka nie wiedząc nawet nic o tym miejscu i mając nadzieję na zobaczenie czegoś więcej, a tak naprawdę pocałowaliśmy klamkę.

KTO SPAŁ W KOMPLEKSIE NA WYSPIE?

M.in. Marilyn Monroe,

Sophia Loren,

Kirk Douglas

i Elizabeth Taylor.

Od 2007r. wyspa została wydzierżawiona przez sieć hoteli Aman Resorts na 30 lat i od 2009r. została ponownie udostępniona turystom – oczywiście tylko tym bogatym. Można się tam dostać tylko za okazaniem rezerwacji [najtańszy pokój kosztuje około 1000EUR]. Wejścia strzeże ochroniarz. Zatem nikt poza gośćmi hotelowymi nie ma prawa poruszać się po ”wyspie”.

Do Aman Sveti Stefan należy też Villa Milocer znajdująca się po drugiej stronie brzegu. To przy niej mieści się Queen’s Beach – kameralna plaża, z której można podziwiać widoki na ”wyspę” i, na której też się zatrzymaliśmy mimo, że w Internecie twierdzili, że to plaża strzeżona z dostępem tylko dla gości Villi Milocer – wyglądała jak ogólnodostępna, a willa była jakaś taka opustoszała.

Wyspa Sveti Stefan jest tak naprawdę półwyspem za sprawą grobli łączącej ją z lądem. Po lewej stronie jest ogólnodostępna plaża gdzie można wypożyczyć leżaki, a podobno ta po prawej jest tylko dla gości hotelowych [choć też uważamy, że wcale tak nie wyglądała].

Przepiękne widoki na wysepkę można podziwiać z wielu miejsc – z pobliskiej kawiarni, z wielu plaż w pobliżu i z punktów widokowych przy drodze.

CZY ZMIENILIBYŚMY COŚ W NASZYM PLANIE?

Zapewne wybralibyśmy tym razem chętniej jakąś spokojną mieścinę niedaleko Budvy zamiast samej Budvy, choć wiele osób twierdzi, że nasze zdjęcia wręcz zachęcają do odwiedzenia tego miasta. Poza tym jadąc z powrotem już na lotnisko zdecydowaliśmy się zahaczyć o Jezioro Szkoderskie. Na rejs po jeziorze nie starczyło już czasu, ale udało nam się trafić na widoki z zachodem słońca:) Wiele osób poleca okolicę do wychillowania na łonie natury i sami wiemy, że kiedyś wrócimy do Czarnogóry m.in. dla tego właśnie miejsca:)

2 Replies to “CZARNOGÓRA – CO ZOBACZYĆ W 3 DNI?”

  1. Aż dech zapiera widokami coś pięknego. W kwietniu wybieram się z córkami właśnie w te rejony.I dziękuję za dobre rady , które się na pewno przydadzą.Pozdrawiam Barbara.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *