Ciepły majowy weekend w Berlinie.. ? Hmm.. jeszcze jakiś czas temu zupełnie nie brałabym pod uwagę tego miasta na majówkę (tym bardziej jadąc w pojedynkę), a tu proszę.. 😉 Berlin nigdy nie był mi przedstawiany jakoś zachęcająco, więc specjalnie nie garnęłam się, żeby tam wcześniej zawitać, i to był błąd. Dopadłam bilet lotniczy w obie strony za 200zł z Krakowa /lot trwał 55min/ no i zaczęłam planować wypad 🙂 Na miejscu spałam w przyjemnym hostelu w centrum miasta za 70zł za noc. Nie zwiedzałam muzeów czy katedr, chociaż jest tego sporo, postawiłam bardziej na chilloutowy wypoczynek i wierzcie mi – było warto i na pewno tam jeszcze wrócę, ale to już z p. Kudukiem 😛
To, na czym mi zależało, to poznanie miasta nie od tradycyjnej ”zabytkowej” strony, tylko od tej rozrywkowej, wielokulturowej, kulinarnej.. i tak właśnie chilloutowo czułam się opalając się i zajadając pyszności w Thai Parku, słuchając Kubańczyków kapitalnie grających na perkusji w Mauerparku, przechadzając się po Treptower Parku /przypominającym od brzegu rzeki Sprewa nieco nasze mazurskie klimaty/, paląc shishę w klimatycznej tureckiej knajpce w dzielnicy Kreuzberg, czy będąc na evencie motoryzacyjnym w Classic Remise co nie oznacza, że całkowicie zrezygnowałam z “zabytków
Berlin jest niesamowicie multiculti i mega wyluzowany- nie ma tam zakazu picia alkoholu w miejscach publicznych /wyj. metro, ale to logiczne :P/. Idą sobie ludzie spacerkiem po parku czy na ulicach miasta, a w ręku trzymają czy to browara czy wino i tak upijają butelkę sukcesywnie. Dla nich to norma, dla nas już niestety nie. Podobnie jest wieczorem: można spotkać ludzi gaworzących ze sobą blisko rzeki, siedzących na ogólnie dostępnych leżaczkach bądź murku przy rzece i pijących alkohol. Ja upodobałam sobie bardzo to oto miejsce, gdzie mogłam obserwować ludzi tańczących tańce standardowe w pięknej scenerii przy winku niedaleko mostu prowadzącego na Wyspę Muzeów:
Uwielbiam parki, więc to w nich spędziłam większość czasu i to był strzał w dziesiątkę. We wspomnianym Thai Parku zajadałam się Tom Yum Soup (cena jednak mocno wygórowana: 7EUR), Mango Lassi za 2EUR i napiłam się peruwiańskiego piwa Cusquena za 3EUR. To tam ucięłam komara na trawie 🙂 W parku tym, mimo, że w większości był zapełniony stoiskami z jedzeniem przygotowanym przez Tajów, można było też spróbować dań kuchni japońskiej, koreańskiej, chińskiej czy drinków z Kuby, Peru, Brazylii… Niesamowita mieszanka smaków w jednym miejscu!
W Mauerparku w weekend gromadzi się masa młodych ludzi, żeby tam wspólnie spędzić czas przy muzyce, paleniu shishy, przy browarze. Często na miejscu gra na perkusji kapitalny kubański zespół, który dosłownie gromadzi tłumy. Poza tym idąc w głąb parku można zobaczyć ludzi tańczących salsę w parach albo rodziny z dziećmi aktywnie spędzające czas, czy też ”magików” zarabiających na swoich sztuczkach.
Kolejnym fajnym miejsce jest Treptower Park – wydawało mi się, że nie ma tam nic poza Sowieckim Memoriałem, a tu zaraz po wyjsciu z metra znalazłam się przy szerszym kole rzeki Sprewa łudząco przypominającym jezioro, gdzie masa ludzi spędzała czas rekreacyjnie, czy to przy grillu, czy to pływając na deskach na wodzie, w kajakach, łodziach, na mini-statkach a wzdłuż ”promenady” można było przekąsić co nieco w budkach serwujących różnorodne jedzenie. Śmignęła mi też tam po drodze oferta z Pad Thaiem za 4EUR.. serio! To miejsce nijak miało się do moich poprzednich wyobrażeń o Berlinie, miałam przed swoimi oczami takie ”mini-Mazury”..!
No i oczywiście do Sowieckiego Memoriału musiałam dotrzeć, chociaż park jest tak wielki, że już się zastanawiałam czy się uda 😛
Kolejnym ciekawym miejscem okazał się Classic Remise Berlin – hala z samochodami zabytkowymi otwarta w 2003 roku. Jak dotarłam na miejsce podczas weekendu majowego, okazało się, że natrafiłam na event motoryzacyjny w tym miejscu. Normalnie nie płaci się nic za wstęp, ale jako, że tak wyszło, to musiałam wybulić 16EUR, ale nie żałuję 🙂 Na zewnątrz były porozstawiane kramy z jedzeniem i piciem (Brotwurst/kiełbacha w chlebie z grilla + piwko było obowiązkowe :D) oraz stoiska z gadżetami motoryzacyjnymi, poza tym na scenie prezentowano właśnie zabytkowe samochody, a na wielkim placu była giełda z niezwykłymi samochodami, no i oczywiście można było zwiedzić tradycyjną halę z samochodami w środku.
Tego dnia miałam wrażenie, że nieważne gdzie pojawię się w Berlinie, wszędzie będą tłumy, ludzie korzystali z pogody, a poza tym wydawało się, że gdzie by się nie ruszyć, wszędzie coś się działo 🙂
Polecam zaszycie się w jednej z tureckich knajpek w dzielnicy Kreuzberg nieco przypominającej krakowski Kazimierz. Napaliłam się tam shishy do bólu (koszt: około 10EUR) 😛 4 razy miałam wymieniany tytoń 😛 Lokal przyjemny ze świetną muzyką, ale niestety nie zwróciłam uwagi na nazwę :/ – nie to, że nie pamiętam 😛 No i oczywiście koniecznie zatrzymajcie się gdzieś na kebaba. Wszyscy zachwycają się miejscem: Mustafa Gemuse Kebab z mega kolejkami, ale akurat tam kebaba nie jadłam:P
Kto z nas nie kojarzy East Side Gallery? – galerii sztuki na swieżym powietrzu zajmującej sporą część Muru Berlinskiego (ponad 1300m)! Zawiera ona ponad 100 malowideł, których autorami są artyści z całego świata ! Street Art w najlepszym wydaniu w imię wolności 🙂
Już wspominałam, że nie nazwiedzałam się za wielu zabytków w Berlinie- to fakt, ale to, na czym mi zależało to też m.in. fajne widoki i ogólne poczucie klimatu miasta. Zależało mi na zobaczeniu panoramy miasta z kopuły Gmachu Parlamentu Rzeszy (tzw. Reichstag). Przed przyjazdem do Berlina zarezerwowałam sobie bezpłatne wejście tam na godz. 8:00 w niedzielę na ich stronie internetowej. Na miejscu dostajecie słuchawki z lektorem (możecie poprosić nawet o polskie nagranie :)). Wszelkie info dotyczące Reichstagu i rezerwacji znajdziecie tutaj: https://www.bundestag.de/en/visittheBundestag/dome/registration/245686
Z Reichstagu jest w miarę blisko do Bramy Brandenburskiej, skąd udzielane są darmowe city tours m.in. po angielsku, hiszpańsku. Nie korzystałam z nich, ale może komuś się przyda ta informacja 🙂
Zależało mi jeszcze na zwiedzeniu ogrodu/parku przy jednym z pałaców. Pojechałam więc do Charlottenburg Palace, którego nie zwiedzałam w środku, najwięcej czasu spędziłam w ogrodzie (wizyta tam jest bezpłatna, płatne jest zwiedzanie pałacu).
Piękne, urokliwe miejsce, w którym o dziwo tłumów nie spotkałam! Było zaskakująco spokojne jak na niedzielne słoneczne popołudnie.
Muzeów na Wyspie Muzeów nie zwiedzałam, natomiast przechadzałam się po wyspie.
A tak poza tym wszystkim byłam ciekawa słynnej windy wodnej (winda z akwarium w środku) w lobby hotelu Radisson, z której w końcu nie skorzystałam, ale zrobiłam jej zdjęcie z zewnątrz:
Berlin ma masę miejsc do zwiedzenia. W pewnym momencie musiałam zacząć wybierać na czym mi bardziej zależy i rezygnować z innych opcji. Miasto jest duże, więc poruszanie się po nim bez metra to naprawdę masakra. Ja wykupiłam sobie bilet dzienny za około 7EUR i korzystałam ile wlezie, natomiast trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że z danej stacji metra potrzebujecie np. ponad 1 kilometr, żeby dojść do wielu miejsc, więc i tak łażenia jest od cholery 🙂
Jeszcze wrzucę Wam kilka fotek z hostelu, który miałam w bardzo dogodnym położeniu przy Ziegelstrasse 🙂 To Baxpax Downtown Hostel.
I jeszcze jedna uwaga! Trzeba przyznać, że były momenty kiedy nie czułam się w Berlinie bezpiecznie jako kobieta ze względu na 2 “zaczepki”, a raczej komentarze w moim kierunku.. ze strony jakichś kolesi afrykańskiego pochodzenia- rozprawiali o moim tyłku, a jak nie odpowiadałam na głupie teksty to już zeszło na wulgaryzmy, tym bardziej więc przyspieszyłam kroku, żeby jak najszybciej się oddalić – no cóż, nie może być zawsze wszystko super:) ale to mogło mi się przytrafić wszędzie! Berlin – naprawdę pozytywnie odebrany! Do Thai Parku wrócę na 100% no i kusi mnie, żeby wyjechać trochę na obrzeża miasta m.in. na ”Diabelską Górę” (Teufelsberg), ale też odwiedzić Poczdam 🙂
Berlin jest cudownym miastem:), polecam rejs stateczkiem po Szprewie – odkrywa się wtedy inne miasto, poczdam jest okey ale podróż do Wansee to jest magiczne miejsce
pozdrawiam
Dzieki za poradę 😉 to w takim razie nastepnym razem Wansee zdecydowanie 🙂 Wygooglowałam i rzeczywiscie wygląda zachęcająco 🙂 pozdrawiam