Gdzie poczuć prawdziwy grecki klimat będąc na Krecie? Zdecydowanie w największej jej wioseczce o nazwie Kritsa! To absolutna perełka tej wyspy. Owszem, są też inne ciekawe miejsca typu miasteczka takie jak Agios Nikolaos, Matala, Rethymno, ale żadne z nich swoim klimatem, jak dla mnie, nie oddaje ”greckosci”, którą jedynie w Kritsa tak intensywnie poczułam. We wiosce panuje niesamowity spokój, można poobserwować mieszkańców, a nie przechadzające się tłumy turystów, można pogubić się w malowniczych uliczkach i pnąc się do góry podziwiać panoramę miasteczka, można zajrzeć do sklepików z lokalnym rękodziełem, oliwą, obrusami, przyprawami itd. czy do małego muzeum, w którym można zobaczyć jak niegdys wyglądały (i zapewne w niektórych przypadkach nadal wyglądają) wnętrza domostw we wiosce. Jesli zas interesuje Was zwiedzanie ruin, to w okolicy możecie zajrzeć do miasteczka Lato.

W Kritsa jest dostępny spory bezpłatny parking. Po zaparkowaniu samochodu kierujecie się tam, gdzie sięga wzrok 🙂 czyli do miejsca, na który macie kapitalny widok nad sobą z parkingu.

Trzeba trochę podejsc do góry, ale jest to przyjemny spacer wąskimi ulicami z białą zabudową wokół. Zanim jednak doszlismy wyżej, wstąpilismy do zlokalizowanego niżej koscioła prawosławnego:

A potem już spacer wiódł niesamowitymi uliczkami.. Z tym miejscem wiąże się równie niesamowita legenda. Pewna młoda dziewczyna mieszkająca niegdys w wiosce została uprowadzona przez tureckiego oficera z jej domu wbrew woli jej matki i jej samej. Pewnego dnia wykorzystała sytuację i poderżnęła mu gardło po tym jak zachlany uciął sobie drzemkę, a tego samego noża użyła do obcięcia swoich włosów. Po czym uciekła przebrana za młodego partyzanta i tak w przebraniu chłopca o imieniu Kritstopoula (to również aktualnie nazwa najbardziej znanej ulicy w Kritsie) prowadziła swój żywot. Niestety została postrzelona w jednej z bitw pod Lato i wtedy to po ”oględzinach” odkryto, że młody partyzant był tak naprawdę dzielną kobietą! 😀

A oto jedna z wąskich sali sypialnianych w małym muzeum przy uliczce:

Niestety główny kosciół był zamknięty przed południem, podobnie jak mniejsze kaplice.

We wiosce jest uliczka, na której można również usiąsć w klimatycznych kawiarenkach i restauracyjkach, ale nie ma ich sporo, co też wpływa na plus tego miejsca. Sklepików pod turystów też jest bardzo mało.

Trochę byłam rozczarowana faktem, że lokalni ludzie nie potrafili polecić więcej tego typu wioseczek i polecali same miejsca turystyczne, które nijak miały się klimatem do autentycznej greckosci, której szukałam na Krecie. Przecież dużo ciekawsze jest obserwowanie lokalnej kultury, zwyczajów i życia na prowincji niż odhaczanie plaż czy ruin.. przynajmniej dla mnie wtopienie się w lokalną kulturę jest czyms co najbardziej sprawia mi przyjemnosc podczas każdej podróży. Faktem jest też, że Kreta to wcale nie taka mała wyspa i ma o wiele więcej do zaoferowania niż główne miasta, plaże i wąwóz Samaria. Ja skusiłam się na przejscie innego wąwozu, o którym będzie mój następny wpis – mam nadzieję, że się Wam spodoba:D

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *