Przez cały rok 2022r. odbyliśmy 15 lotów z naszym synkiem. Poza Europą byliśmy z nim w Ameryce Północnej (na Karaibach) oraz w Azji na Bliskim Wschodzie. Pierwsza podróż samolotem Dżuniora odbyła się kiedy miał nieco ponad 2 miesiące. Polecieliśmy wtedy do Aten chcąc wypróbować jak w ogóle będzie znosił lot. Mówiono nam, że takie maluchy przy locie samolotem, w którym panuje szum po prostu smacznie śpią, i tak rzeczywiście było z naszym synkiem. Najważniejsza dla niego była bliskość nas – rodziców, ciepło, zaspokojenie podstawowych potrzeb – nic poza tym go nie interesowało. Tak samo było w kolejnej podróży kiedy Dżunior miał 3 miesiące, ale w tym wypadku lecieliśmy już dalej. Pierwszy lot mieliśmy z Warszawy do Madrytu, a potem do Dominikany. Żeby jednak nie przemęczać zbytnio dziecka spędziliśmy jedną noc w Madrycie, a na długim locie do Punta Cana mieliśmy do dyspozycji wcześniej zarezerwowaną kołyskę do spania dla dziecka, więc lot był naprawdę wygodny zarówno dla naszego synka jak i dla nas:) Potem mieliśmy 4 miesiące odstępu od latania, bo podróżowaliśmy z dzieckiem po Polsce, Słowacji i Czechach (głównie po górskich terenach) samochodem, aż jesienią kiedy Dżunior miał już 8 miesięcy pojechaliśmy wszyscy na 3dni do Czarnogóry, a potem w październiku skorzystaliśmy z tanich lotów Wizzaira i polecieliśmy do Omanu zahaczając przy okazji o Zjednoczone Emiraty Arabskie, gdzie zwiedziliśmy Abu Dhabi i Dubaj. Tutaj już mieliśmy do czynienia z dzieckiem, którego wszystko interesowało wokół, więc było ciekawie, zwłaszcza, że Dżunior z charakteru jest bardzo towarzyski i bezpośredni w stosunku do obcych ludzi:) Ostatnia podróż samolotem była za jedyne 75zł z Krakowa do Turynu we Włoszech. Tam wypożyczyliśmy samochód i oprócz Włoch zwiedziliśmy francuskie Lazurowe Wybrzeże wraz z Monako. Wszystkie te podróże odbyliśmy jedynie z bagażami podręcznymi i w tym wpisie chcemy się z Wami podzielić jak organizacyjnie to ogarnęliśmy, jakie panują zasady podczas lotu, jak sprawić, żeby podróż z dzieckiem samolotem nie była udręką ani dla Was ani dla współpasażerów i wyjaśnimy dlaczego podróże z niemowlakiem są takie fajne:)

Zasady odnośnie bagażu podręcznego w różnych liniach lotniczych / Jak spakować niemowlę?

Duże linie lotnicze zezwalają na 10-kilowy bagaż podręczny dla dziecka + wózek + czasami jeszcze jedna rzecz/mała torba. Tanie linie lotnicze zezwalają ogółem na 5-kilowy bagaż podręczny dla malucha [nikt nie sprawdza wagi] + wózek [może być mniejsza składana spacerówka/wózek z nosidłem, ale już nie gondola, która jest traktowana jako bagaż rejestrowany; my mieliśmy fotelik/nosidło + dół wózka, dzięki czemu mogliśmy wykorzystać też fotelik, gdy wypożyczaliśmy gdzieś samochód albo też użyć nosidła jako kołyski do spania nie wypinając z niego Dżuniora tylko przekładając go smacznie śpiącego w nosidle z auta do miejsca, gdzie dojechaliśmy].


Wózek powinien być oklejony [dokładnie 2 jego części jeśli macie tak jak my nosidło + spód wózka] przez obsługę przy check-inie mimo, że nie mamy bagaży rejestrowanych ze sobą. Nie przejmujcie się kolejkami, tylko podejdźcie z boku poza kolejką i zapytajcie czy możecie skorzystać z pierwszeństwa obsługi jako, że tylko potrzebujecie oznaczyć wózek. Wierzcie nam, że wszędzie nas przepuszczali. Następnie z wózkiem udawaliśmy się przez odprawę z bagażem podręcznym aż do bramek, a potem wsiadając do samolotu trzeba było go wydać obsłudze przy samolocie na płycie lotniska w 2 częściach: fotelik + złożony spód wózka. Oczywiście schowek w dolnej części wózka służył nam na schowanie takich rzeczy jak: namiotu turystycznego czy dodatkowego koca dla Dżuniora[wzięliśmy 2], które musieliśmy wyciągnąć do samolotu przy oddawaniu wózka [wózek po przylocie odbieracie na taśmie z bagażami lub w punkcie niewymiarowych bagaży]. Ogółem na lotniskach takich jak: Ateny, Madryt, Punta Cana, Abu Dhabi, Maskat czy Salalah nie staliśmy w ogóle w kolejkach, gdyż korzystaliśmy z osobnego przejścia dla rodzin czy to do kontroli celnej czy paszportowej, a na długich lotach rodziny z dziećmi do 2. roku życia są proszone do samolotu w pierwszej kolejności:)

Dla Dżuniora kupiliśmy jeszcze przed jego przyjściem na świat plecak, który po rozłożeniu tylnej części spełnia również funkcję: przewijaka czy łóżeczka turystycznego.

W środku plecak ma m.in. kieszonki termiczne trzymające temperaturę w butelkach (przydatne dla matek nie karmiących piersią, tak jak ja), mało tego, ma masę kieszonek na różne rzeczy: termosy, pampersy, ubranka na przebranie czy wilgotne chusteczki. To wszystko, co widzicie na zdjęciu udało się w nim spakować plus jeszcze oczywiście kilka pieluch.

Na zdjęciu wśród wyposażenia 2-3-4-5miesięcznego bobasa znajdują się:

– 2 termosy [jeden na wrzącą wodę do odparzania smoczków/butelek, drugi na ciepłą wodę do przygotowania pokarmu; pamiętajcie, że podróżując z niemowlakiem nie ma ograniczenia co do ilości płynów w bagażu podręcznym/ na jednej kontroli mieliśmy też ze sobą zimną wodę butelkowaną i przeszła bez problemu]

– 2 butelki na pokarm dla dziecka [jedna z przygotowanym pokarmem, który można zużyć do 2h, a druga z przesypanymi kilkoma miarkami proszku z mleka modyfikowanego z umieszczoną w środku mini-łyżeczką do odmierzania]

– 1 puszka mleka modyfikowanego [w zasadzie nie otwierana w ogóle podczas podróży samolotem, jako, że część proszku do przygotowania pokarmu była umieszczona w jednej z butelek]; ogółem mieliśmy zazwyczaj ze sobą w samolocie 2 puszki: 2ga była schowana w plecaku Kuduka, a 3cią kupowaliśmy w przypadku dłuższych pobytów na miejscu [czyli tych poza Europą/wiadomo, że wychodziło nawet 4 razy drożej, ale trzeba było sobie jakoś radzić]

[w przypadku dzieci powyżej 5-6. miesiąca dodatkowo trzeba liczyć słoiczki z jedzeniem, kaszkę, jogurciki, ale wierzcie nam, że spakujecie je bez problemu w bagaż podręczny, tylko dobrze jest je włożyć też do osobnego organizera]

– apteczka, a w niej m.in.: czopki glicerynowe na zaparcia, czopki przeciwbólowe z paracetamolem, krople o działaniu przeciwgorączkowym i przeciwbólowym, krople na kolki do 6. miesiąca[Espumisan/Sab simplex], Octenisept na odkażanie ran, plastry na rany, plastry na komary, żel na ząbkowanie, torebka termoizolacyjna z adrenaliną w strzykawce, krem ochronny do skóry wrażliwej dziecka, filtr 50 dla dzieci od 1.roku życia przelany do mniejszej butelki, krem na odparzenia, sól fizjologiczna, patyczki do czyszczenia nosa i uszu

– pieluszki tetrowe [2 w plecaku podręcznym małego, i 3 pozostałe w plecaku podręcznym dorosłego]

– mokre chusteczki do higieny intymnej [na miejscu zazwyczaj dokupywaliśmy 1 opakowanie]

– 2 smoczki

– pampersy [ kilka sztuk było w plecaku u młodego ,a  reszta u nas; na miejscu w wielu krajach dokupywaliśmy pampersy]

– pieluchy wodoodporne

– organizer z ubraniami [pozwijane często w rolkę ubrania umieszczamy w organizerku, który na koniec zapinamy zamkiem. Ważne, żeby organizer miał siateczkę, wtedy dużo łatwiej będzie nam się ogarnąć i wiedzieć co jest gdzie dokładnie w nim spakowane]

– ręcznik z mikrofibry

– słuchawki wygłuszające dla niemowląt do 6. miesiąca życia chroniące przed hałasem

Oczywiście niezbędnikiem podczas wyjazdu również jak zwykle okazała się CHUSTA. Niemowlaki do 6. miesiąca życia nie powinny być noszone w nosidłach ze względu na wymuszoną pozycję siedzącą, której jeszcze same nie ogarnęły. Możemy im w ten sposób bardzo zaszkodzić, dlatego dla malutkich dzieci najodpowiedniejsza jest chusta. W domu używaliśmy chusty kółkowej jak Dżunior był taki malutki, natomiast w podróży zdecydowanie polecamy chusty elastyczne lub tkane. Początkowo wydaje się, że motanie chusty jest czasochłonne i skomplikowane, ale po około 5 wiązaniach każdy zmienia drastycznie zdanie i nie wyobraża sobie podróżowania bez ‘’chustonoszenia’’ bąbla.

Po pierwsze, dziecko czuje się bezpiecznie. Po drugie, czuje bicie Twojego serca, jest mu ciepło, a chusta ściśnięciem imituje odczucia malucha kiedy jeszcze był w ciasnym brzuchu. Po trzecie, chusta pomaga na kolki, odbicia i jest ulubioną pozycją do spania dla malucha, a Ty masz 2 wolne ręce. Zwykle idąc pod samolot oddając wózek mieliśmy już Dżuniora zawiązanego w chuście. W trakcie lotu małym samolotem [kiedy to niemowlę musi zajmować miejsce razem z rodzicem] również korzystaliśmy często z chusty, ale to tak naprawdę zależało od tego czy obsługa na pokładzie się bardzo czepiała czy nie ze względu na panujące zasady bezpieczeństwa podczas startu i lądowania samolotu. Natomiast od 6 miesiąca życia dziecka korzystamy z bardzo dobrego NOSIDŁA. Dobrze jest wybrać nosidło, które będzie można użyć na przodzie jak i na plecach rodzica. Jadąc do ciepłych krajów nie wyobrażamy sobie nie wziąć namiotu turystycznego dla Dżuniora. Mamy kapitalnie składany namiot, który mieści się w schowku na spodzie wózka i na szczęście przy kontroli nikt go nigdy nie zauważa i nie liczy jako dodatkowy bagaż:) Przy wejściu do samolotu trzeba namiot wyciągnąć i zabrać ze sobą, ale dzięki małej torbie z paskiem na ramię jest bardzo praktyczny i przede wszystkim lekki. Po rozłożeniu wygląda jak na zdjęciu i sprawia wrażenie ”pojemnego”.

Co do naszych bagaży podręcznych: używamy plecaków militarnych zamówionych przez Internet [naszych wzorów ostatnio nie znalazłam w Internecie, ale jeśli zależy Wam na takich funkcjonalnych plecakach, to wpiszcie w przeglądarce internetowej: ‘’plecaki militarne/wojskowe’’, to coś podobnego dorwiecie:)]. Plecaki te mamy już od kilku dobrych lat i sprawdziły się m.in. w podróży do Meksyku czy Nowego Jorku. Tym razem w dalsze kierunki: do Dominikany, Omanu czy ZEA naturalnie zabraliśmy ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy: jak najmniej ubrań, butów [zresztą nie ma sensu dźwigać masę ciuchów w tropiki, prawda?], aby m.in. mieć u siebie trochę miejsca na niezbędne rzeczy dla Dżuniora: dodatkową puszkę mleka, słoiczki z jedzeniem czy całe opakowanie pampersów.

Jak ogarnąć wielogodzinną podróż samolotem z niemowlakiem tak, żeby wszyscy byli zadowoleni?

Rozwiązaniem jest przede wszystkim wcześniejsze zarezerwowanie kołyski dla niemowlaka. Będzie czuł się niemal jak w swoim łóżeczku, a przez siateczki po bokach kołyski będziecie widzieć jego buzię i jak jest ułożony. Miejsce z kołyską oznacza też sporo przestrzeni na nogi dla rodziców jako, że kołyska jest przymocowana do ściany, a przed nami nikt nie siedzi. Ze względów bezpieczeństwa na czas startu, lądowania i turbulencji trzeba mieć dziecko ze sobą na miejscu przypięte do nas pasami.

Obsługa preferuje pozycję malucha [do 5-6. miesiąca życia] na fasolkę przy zapięciu pasów, natomiast nasz Dżunior nie lubił tej pozycji poza sytuacją kiedy jest karmiony. Jakie więc pozycje były dozwolone? M.in. pozycja niemowlaka na brzuchu na kolanach rodzica [aktualizacja: nie każda osoba z obsługi się na to zgadzała podczas lotów], pozycja na ramieniu dorosłego, czy trzymanie dziecka brzuszkiem na ręce rodzica. Poza tym wszelkie pozycje na brzuchu Dżuniora pomagały mu też na kolki. Od 6-7-8. roku życia, kiedy większość dzieci już siada, pozycja siedząca dziecka na kolanach rodzica podczas startu i lądowania jest też wskazana.

Co do przewijaków w toalecie zazwyczaj są dostępne w bliskiej odległości od kołyski, choć raz nam się zdarzyło, że tak nie było. Poza tym to zazwyczaj jedna toaleta na 4 obok siebie ma przewijak, co jest oznaczone specyficznym symbolem. W dużym samolotach przewijaki są wielkościowo odpowiednie, natomiast podczas lotu tanimi liniami w toalecie są do dyspozycji tylko małe ‘’deseczki’’ do przewijania. Większe dzieci praktycznie się tam nie mieszczą, więc trzeba kombinować.

Malutkie dzieci uwielbiają spać w samolocie. Wszechobecny szum kołysze je do snu. Nasz Dżunior spał podczas lotu dużo więcej niż standardowo, choć z częstymi pobudkami. Pamiętajcie o przygotowaniu wcześniej mleka w butelce w razie potrzeby, żeby nie stresować się i móc podać pokarm dziecku najszybciej i najsprawniej jak się da. Bardzo istotne jest też przygotowanie dziecka na start oraz lądowanie samolotu kiedy jest ryzyko, że ciśnienie może spowodować dyskomfort niemowlęcia. Nasz Dżunior póki co nie miał z tym problemu, ale zaleca się, aby dziecko przełykało na moment startu i lądowania. Opcje są różne: karmienie piersią, karmienie butelką bądź ssanie smoczka.

A jeśli w trakcie lotu potrzebujecie napełnić przynajmniej jeden z termosów gorącą wodą, poproście o to obsługę [za to się nic nie płaci oczywiście].

Naturalnie malutkie dziecko z zaspokojeniem podstawowych potrzeb to najmniejszy problem. Od 5-6. miesiąca dziecko jednak staje się bardzo ciekawskie i interesuje je absolutnie wszystko [co oczywiście ma swój urok] i już bardziej musimy być czujni podczas lotu i go pilnować, żeby np. nie kopał pasażerów na przodzie kiedy jedziemy w ściśniętym małym samolocie. Tak samo wyposażenie bagaży zostaje zaktualizowane przez dodanie ulubionych książek, zabawek, ale wciąż dajemy radę na podręcznych:) Spacer na rękach z dzieckiem w kierunku tyłu samolotu kiedy dziecko już nie może znieść siedzenia w jednym miejscu to też dobry pomysł. Na tyle szumi bardzo głośno i naszemu synkowi jest tak dużo łatwiej zasnąć czy się po prostu uspokoić.

DLACZEGO PODRÓŻOWANIE Z NIEMOWLAKIEM JEST TAKIE FAJNE?

  1. Taki bąbelek jest jeszcze mało mobilnym dzieckiem: nie chodzi, nie skacze, trzyma się cały czas rodziców i to w ich towarzystwie czuje się najlepiej, co wyraża głównie potrzebą bliskości. Do 4-5. miesiąca nie trzeba taszczyć dla niego żadnych ”czasoumilaczy” w postaci zabawek, itd., później już trzeba bardziej się postarać, ale z drugiej strony w podróży dziecko ma masę atrakcji, których nie ma w domu, więc nasz Dżunior cieszy się na każde nowe doświadczenie, dotyk nieznanego, szum palm i fal morskich i nowe smaki [chce skosztować tego, co jemy my]. Takie dziecko często też wyznaje zasadę: ”Nieważne gdzie, ważne z kim”.
  2. Za nocleg w hotelach dla dziecka do 1. roku życia [w niektórych nawet do 2. roku życia albo nawet więcej] nic nie płacicie i za darmo możecie dostać w wielu miejscach łóżeczko dziecięce jeśli o nie poprosicie.
  3. Koszt biletu lotniczego dla niemowlaka do 2. roku życia jest darmowy, ale musicie zapłacić za opłaty lotniskowe, czyli w praktyce bilet dla dziecka to często połowa ceny biletu dla dorosłego.
  4. Na większości lotnisk zamiast stać w kolejce np. do odprawy bagażowej, kontroli paszportowej i innych przechodzicie osobnym wejściem, może to być Fast Track, często używany jako przejście dla dyplomatów czy załogi samolotu, albo przejście dla osób na wózku inwalidzkim lub rodzin i dzięki temu dużo sprawniej jesteście obsłużeni:)
  5. Dzieciaka trzymacie na kolanach w tanich liniach, ale przy dalekich połączeniach większymi samolotami możecie skorzystać przy wcześniejszej rezerwacji z darmowej kołyski do spania w samolocie, a sami jako rodzice dostajecie miejsca z dużą przestrzenią na nogi.
  6. Praktycznie nie ma limitu płynów dla niemowlaka w bagażu podręcznym [poza limitem ogólnym ustalonym dla bagaży podręcznych w danych liniach]. Także w ogóle nikt nie patrzy na ilość słoików z jedzeniem czy wody mineralnej, wody w termosach, itd., natomiast te rzeczy są porządnie skontrolowane podczas kontroli celnej.
  7. Ogólnie mieliśmy wrażenie, że nasze dziecko prowokowało często bardzo pozytywne rozwiązanie drobnych nieporozumień w podróży czy nawet sprawiało, że byliśmy traktowani lepiej w wielu miejscach zagranicą niż to było wcześniej podczas podróży we dwójkę. Ludzie często wyciągali pomocną dłoń, ustępowali miejsca albo pytali czy czegoś nie potrzebujemy i często byli pozytywnie zaskoczeni, że takie małe dziecko może całkiem fajnie zachować się podczas podróży samolotem.
  8. Darmowy wózek dla dziecka przy podróży samolotem jest wygodą i świetną okazją do tego, aby ‘przemycić’ w nim pewne rzeczy, które normalnie byłyby uważane za nadbagaż, np. namiot turystyczny, rożki i koce, które można upchać do schowka na spodzie wózka [naturalnie trzeba je wyciągnąć przy kontroli celnej na taśmę, ale nikt się wtedy już  nie czepia ilości rzeczy].
  9. Jak dziecko nie chce na wózek idealnie sprawdza się wtedy chusta/nosidło, a wózek w takim wypadku jest wykorzystywany jako ”wspomagacz” bagażowy, na który wrzucamy nasze plecaki. Dodatkowo chusty i nosidła świetnie się sprawdzają w lżejszych trekkingach po górach bądź w miastach z dużą ilością schodów. Przed wyjściem w teren zawsze sprawdzamy co będzie lepsze: nosidło mamy już zawsze ze sobą, ale weryfikujemy czy wózek podczas zwiedzania w danym dniu się przyda i często zdarza się, że jednak go zostawiamy w hotelu.
  10. Mimo, że dziecko nic nie zapamięta, sami tworzymy dla niego piękne wspomnienia w postaci filmów i zdjęć, spędzamy z nim maksymalną ilość czasu, pokazujemy mu świat i zarazem naszą pasję, której sam jest z automatu częścią.
  11. Nasze dziecko dzięki częstej naszej wspólnej aktywności związanej z podróżami i nie tylko rzadko choruje mimo, że to wcześniak, i tak naprawdę najczęściej podróżowaliśmy z nim zmieniając całkowicie klimat na dużo cieplejszy i po powrocie nigdy nie mieliśmy problemów z jego zdrowiem.  

DAJCIE ZNAĆ CZY NASZ WPIS SIĘ WAM PODOBAŁ. BĘDZIEMY WDZIĘCZNI ZA POZOSTAWIENIE PRZEZ WAS ŚLADU W POSTACI KOMENTARZA LUB WIADOMOŚCI PRYWATNEJ. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *