Obserwowanie zwierząt czy to w dzikiej dżungli czy na morzu, oceanie często wiąże się z tym, że nigdy nie ma 100%owej pewności, że je zobaczymy. Ktoś by powiedział: ,,Taka jest przyroda. To nie ogród zoologiczny, więc licz się z tym, że płacisz, a w najgorszym wypadku nici z widoków..’’. To stwierdzenie nie jest poprawne w przypadku oferty obserwowania delfinów i wielorybów na Oceanie Indyjskim proponowanej turystom m.in. w miasteczku Mirissa na południu Sri Lanki. Jeśli wykupujący wycieczkę łodzią nie zobaczy delfinów i wielorybów, oferuje mu się darmową wycieczkę na następny dzień bądź zwraca pieniądze. Sama wycieczka najtańszym i najmniejszym typem łodzi kosztuje wszędzie 1500 LKR (40zł na osobę), ale nie bójcie się targować, można zejść do 1300-1400LKR, zawsze to coś 🙂 Widoki są niesamowite, zwłaszcza jeśli macie szczęście zobaczyć ogromnego płetwala błękitnego, który jest największym znanym zwierzęciem na kuli ziemskiej! Nie zawsze uda Wam się uwiecznić ten widok na zdjęciu, ale tego doświadczenia nikt Wam nie odbierze 🙂

Biura podróży zapewniają odbiór z miejsca noclegowego około godz. 6:30, jesteście dowożeni tuk-tukiem do portu, na łodzi częstują Was kawą, a później w trakcie rejsu rozdają śniadanie, czyli tak naprawdę suchy prowiant w postaci kanapek.

Odradzamy jednak skonsumowanie kanapek na łodzi, jako, że strasznie nią buja i niewiele potrzeba, żeby po wyhuśtaniu Wam żołądka zwrócić całą kanapkę w toalecie. Michałowi nic się nie działo, mnie natomiast dopadła choroba morska i w pewnym momencie myślałam, że nie dolecę do łazienki.. (a piłam tylko kawę). Jeśli ogólnie źle znosicie rejs porządnie bujającą się łodzią, to zastanówcie się czy ta wycieczka jest dla Was. Mnie osobiście nigdy nic nie dolega, a tutaj, proszę, taka niespodzianka.. Z aparatem przygotowanym na szyi nie byłam w stanie usiedzieć po turecku na macie przy barierkach, lądowałam na ziemi w pozycji leżącej, z której zrywałam się jak poparzona na hasło, że ktoś gdzieś coś widzi. Mocne emocje są najlepsze na odwrócenie uwagi od niemiłych przypadłości 🙂

Rejs zaczęliśmy o 7:00 i trwał do około 10-10:30. Spotkaliśmy 10-12 delfinów, które oczywiście poruszają się grupami, ale czekaliśmy tak naprawdę na widok największego wieloryba na Ziemi 🙂

Długość jego ciała może dojść do 30m, a waga do prawie 180-190 ton! Zwierzę to dziennie spożywa średnio 4 tony planktonu. Uchwycenie momentu jak zarzuca płetwę ogonową nad wodą graniczy praktycznie z cudem biorąc pod uwagę m.in. fakt bujania się łodzi, ale sfotografowanie jego potężnego cielska unoszącego się na wodzie nie stanowi już aż takiego wyzwania:

Widzieliśmy również innego mniejszego wieloryba (nie jesteśmy w stanie powiedzieć jaki dokładnie był to gatunek).

Wypatrzenie tych zwierząt wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne, jako, że wieloryby ‘’wypluwają’’ wodę bardzo wysoko w górę tworząc charakterystyczną fontannę przez co już zdradzają swoją obecność i wiadomo, że niebawem ukażą się na powierzchni wody na jakieś 10 sekund, potem znowu przepłyną spory kawałek drogi pod wodą i ukażą się w innym miejscu na kolejne 10 sekund. Łodzie czy statki podjeżdżające na obserwację tych zwierząt komunikują się ze sobą, w momencie jak ktoś cos zobaczy.

W ofercie biura podróży nie jest wliczony koszt podwiezienia tuk-tukiem Was z powrotem do hotelu, co akurat nie jest problemem, gdyż z portu macie niecały 1km do głównej plaży w Mirissie, na którą najprawdopodobniej będziecie chcieli się udać zaraz po wycieczce.

Na plaży UWAGA na fale 😛

Jak dojechać do Mirissy?

Najtańszą i najlepszą opcją jest pociąg z Colombo, którym dojedziecie do Mirissy w 3h i będzie Was kosztował dosłownie kilka złotych.

Gdzie spać w Mirissie?

Zdecydowanie polecamy spokojne i przyjemne miejsce, jakim jest Nature Inn, położona 800-900m od plaży z dala od głównej drogi, gdzie zapłaciliśmy za nocleg 15zł od osoby (poza sezonem). Każdy pokój jest umieszczony w oddzielnym domku z łazienką i werandą pod zadaszeniem ze stolikiem i krzesełkami. My nie mieliśmy klimatyzacji, zależało nam na najtańszej możliwej opcji.

Gdzie tanio zjeść w Mirissie?

Jeśli chcecie naprawdę tanio zjeść nigdy nie jedzcie w restauracjach na plaży; przy głównej drodze znajdziecie kilka małych barów, restauracyjek, gdzie słynne kotthu zjecie za 300-350LK/9-10zł i dostaniecie naprawdę kopiatą porcję. W Nature Inn mogliśmy skorzystać z kuchni właścicieli i wykorzystaliśmy tę możliwość. Kupiliśmy 7 świeżych ryb za 400LKR (11zł) od staruszka sprzedającego je z rana w bocznej uliczce niedaleko naszej noclegowni, które Michał przygotował i mieliśmy najtańszy obiad i kolację w trakcie naszego pobytu na Sri Lance. Dokupiliśmy do tego tylko pomidory, cebulę, papryczkę chilli i świeży chleb za 150LKR/4zł. Ważna informacja: w Mirissie nie ma ani jednego sklepu z alkoholem, nawet w małych supermarketach nic nie kupicie. Zostaje Wam tylko opcja kupienia piwa w knajpce na plaży za 500LKR/13,50zł! (duża butelka piwa Lion) bądź 350LKR/9zł(mała butelka). Najbliższe miejsce, gdzie można się zaopatrzyć to Weligama, do której musicie dojechać autobusem bądź tuk-tukiem, albo po prostu najlepiej poczekać do godz. 17:00 kiedy zaczynają się happy hours na plaży, to dostaniecie duże piwo za 350LKR/10zł, a małe za 200LKR/5,40zł 🙂

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *