Dojechaliśmy do Xi’an w 17h pociągiem z Pekinu. Miasto to kojarzy się wszystkim głównie z Terakotową Armią, atrakcją, dla której przede wszystkim przyjeżdżają tutaj turyści. Może nazwiecie nas w tym momencie kulturowymi ignorantami, ale po nasłuchaniu się, że miejsce to nie robi aż takiego wrażenia a i swoje kosztuje, i mając jako priorytet wybranie się na świętą górę: Hua Shan/ górę Hua, wywaliliśmy żołnierzy z terakoty z naszej listy miejsc do zobaczenia. Hua Shan to nie tylko jedna z najświętszych taoistycznych gór Chin, to zdecydowanie miejsce magiczne, w którym oprócz ponad 20 taoistycznych świątyń można znaleźć 72 jaskinie, a sama góra posiada 5 głównych szczytów, a do tego jeszcze 36 mniejszych. Poza tym jest uważana za jedną z najbardziej spadzistych gór na świecie, zapewniającą zapierające dech w piersiach widoki  i niewyobrażalną ilość przepaści. Naszym głównym celem na miejscu był tzw. najniebezpieczniejszy turystyczny szlak górski na świecie, gdzie idąc po zdezelowanych deskach przytwierdzonych do góry poruszacie się właśnie nad przepaścią.

Zanim wybraliśmy się na słynny szlak z desek nie rozstawaliśmy się ze świadomością, że Chińczycy to wyjątkowo lękliwy naród i, że zdjęcia z neta mogą być nieco przekłamane odnośnie rzeczywistego niebezpieczeństwa związanego ze ‘’spacerem’’ po wąskich deskach przytwierdzonych do wyjątkowo spadzistej góry. Na miejscu okazało się, że szlak z desek ma tylko 50m długości: OK, może to bardzo mało, ale mimo wszystko dla kogoś z lękiem wysokości nie ma znaczenia jak długi jest szlak, bo i tak przerazi go sam fakt przemierzenia go..

Do szlaku jest dość spora kolejka turystów. Najpierw dostajecie zabezpieczenia (koszt:30CNY/17zł), a potem kierujecie się do przodu początkowo schodząc po metalowych prętach dosłownie mając pod sobą przepaść i innych schodzących, a mało tego: innych wychodzących do góry tą samą trasą.. I ta część, kiedy schodziło się do szlaku z desek była tak naprawdę najgorsza. Aż trudno w to uwierzyć, że w ogóle zgodzono się na to, żeby schodzący i wychodzący po prętach turyści pokonywali w tym samym momencie tę samą trasę. Każdy ma zabezpieczenia, owszem, ale każdy też musi przepinać zabezpieczenia z linki do linki przechodząc dalej, a w pewnych miejscach ciężko jest się przedrzeć, czy żeby osoba wychodząca do góry zmieściła się w lukę pomiędzy skałami (często też popycha w dół osobę schodzącą, która jest zmuszona poczekać przyklejona do skały na możliwość wykonania jakiegokolwiek ruchu..).

Jak już dostaliśmy się na szlak z desek, to tak naprawdę zamiast czuć jakikolwiek strach, ulżyło nam, że trasę po metalowych prętach w dół mamy już za sobą. Było mokro i ślisko, więc tym bardziej trzeba było uważać. Niestety ze względu na mglistą pogodę przepaści w swojej okazałości nie ujrzeliśmy a i trasa okazała się całkiem znośna i nie tak zatrważająco niebezpieczna jak wszyscy przesadnie opisują. Jedno jest pewne: masz lęk wysokości, to tam po prostu nie idź, ale absolutnie każdy jest w stanie przejść po deskach na spokojnie ten niewielki kawałek, biorąc po uwagę jeszcze fakt, że macie przed sobą i za sobą mniej lub bardziej ‘’posranych’’ Chińczyków, na których bardziej się skupia Wasza uwaga, a raczej na ich ominięciu, przejściu, unikach, niż na tym, że stoicie nad ogromną przepaścią i, że jest szansa, że zabezpieczenia nie dadzą rady i wpadniecie w otchłań..

Oczywiście dla tych, co nie mają odwagi wejść na szlak, wymyślono alternatywę. Przed szlakiem robi się zdjęcia pod ścianą, a potem nakleja się delikwenta na zdjęcie góry ze szlakiem, żeby miał pamiątkę, że niby na szlaku był. Zdjęcia wyglądają cholernie sztucznie, więc dziwne, że Chińczycy je kupują 😀

 

A jak w ogóle dostać się na Plank Trail in the Sky/’’podniebny szlak z desek’’  (Chińczycy używają tłumaczenia  na angielski na szlakach: Plank Road in the Sky) ? Szlak położony jest po wschodniej części South Peak (Południowego Szczytu). Z miejsca startowego, gdzie autobusem dowożą turystów pod główne wejście u podnóży Hua Shan po wykupieniu biletu (koszt wstępu:180CNY/99zł – pieszo; sama kolejka linowa w obie strony na North Peak/Północny Szczyt kosztuje 160CNY/83zł!) udaliśmy się na parking autobusowy. W cenie autobus podwozi wszystkich do początku pieszej trasy jak i kolejki linowej. Uważając , że kolejka linowa to totalne zdzierstwo, i będąc zdeterminowanym, żeby pokonać w większości stromą trasę pieszo, ruszyliśmy do przodu.

Pogoda na początku nie rozpieszczała, a w pewnych momentach aż runęło deszczem. Jednak idąc coraz wyżej nie dość, że góry odsłaniały się coraz bardziej zza chmur to i temperatura powietrza była coraz przyjemniejsza. W pewnych miejscach, jak jeszcze chmury nie chciały odsłonić widoków, miało się wrażenie, że idzie się schodami do nieba:

Mimo, że szło się tak spory kawałek, a nogi swoje odczuły, wrażenia były super.

Widok z góry malował się coraz piękniej:

Jak już po około 3h w zmiennej pogodzie doszliśmy do kolejki linowej na North Peak, trzeba było kierować się trasą dalej do góry na South Peak. Znak ze szlakiem po desce w chmurach długo jeszcze się nie pokazywał. Jak mieliśmy wątpliwość, gdzie iść, ludziom wracającym z góry pokazywaliśmy zdjęcie ‘’niebezpiecznego’’ szlaku z neta na komórce i każdy umiał wskazać drogę 🙂 Po pewnym czasie znak wreszcie się pojawił i tak naprawdę dojście do tego miejsca zajęło nam dodatkową 1h z North Peak. Na wszelki wypadek liczcie nie 4 a 5h pieszo. Oczywiście wybierzcie się na górę Hua najwcześniej rano jak to tylko możliwe. My wsiedliśmy w szybki pociąg (czas jazdy to około 25min)za 54CNY z Dworca Północnego w Xi’an (po chińsku: Beikezhan, to ostatnia stacja linii metra 2). Stacja docelowa to Huashanbei – czyli Dworzec Północny Góry Hua. Potem z dworca trzeba wsiąść w zielony darmowy autobus, który zawiezie Was pod główne wejście na górę.

Namęczyliśmy się trochę podczas wspinaczki, a później w trakcie schodzenia zwiększyliśmy tempo, żeby nie dojechać za późno do Xi’an i zeszliśmy całą powrotną trasę w 3h. Jeśli jednak ktoś chciałby odwiedzić wszystkie 5 głównych szczytów góry, to zapewne dałby radę nawet bez kolejki linowej (to opcja dla tych wprawionych i często chodzących po górach), ale prawdopodobnie musiałby nocować w miasteczku u podnóża góry i zacząć trekking bardzo wcześnie rano. My pod górą byliśmy dopiero o 9:00.

To, co na pewno zaskoczyło podczas naszej wizyty na górze Hua to fakt, że 4-godzinna trasa piesza jaką odbyliśmy okazała się dużo ciekawsza( i miejscami wręcz niezwykła)  niż trasa w chmurach stąpając po rozlatujących się deskach nad przepaścią. Bilet wstępu na górę nie jest tani, ale nie ma co ukrywać, że to miejsce nie bez powodów odwiedzają rzesze turystów. Hua Shan wymiata widokami zwłaszcza przez jej spadzistość i masę przepaści naokoło. A Wam? Jak się podoba? 🙂

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *