Po nasłuchaniu się historii od wielu osób (zwłaszcza napotkanych przez nas innych podróżujących po Azji) o tym, że gór Avatara w Zhangjiajie nie należy pomijać i jest to jedna z najlepszych atrakcji Chin, nie daliśmy się dłużej namawiać. Stwierdziliśmy, że widocznie warto wydać te 245CNY/135zł na wstęp skoro to miejsce jest tak zajebiste. Z jakichś powodów twórca jednego z najbardziej kasowych hitów kinowych zainspirował się tymi górami aż tak, że chciał je uczynić miejscem akcji dla swojej historii, a same góry zyskały przydomek Avatarów i stały się celem rzeszy turystów z całego świata. Może nie znaleźliśmy się tam we właściwym momencie, warunkach pogodowych, żeby poczuć ten klimat, co wszyscy i móc zachwycić się otaczającą przyrodą, nie wiem, ale tak czy siak jesteśmy mocno zawiedzeni, że wydaliśmy sporo kasy na tę atrakcję, bo trzeba wspomnieć, że opłata za wstęp to nie wszystko. To miejsce zdecydowanie najbardziej przegina jeśli chodzi o opłaty za wszelkiego rodzaju kolejki linowe i windy nie oferując tego ‘wow’, na które tak bardzo czekaliśmy…

Do Zhangjiajie National Forest Park, a dokładnie do jego głównej bramy dostaliśmy się busem z dworca autobusowego. Kosztowało nas to 12CNY/6,60zł/os, a czas podróży wyniósł około 45 minut jadąc ślimaczym tempem 30km/h. Przy kasie biletowej na miejscu oprócz opłaty za bilet wstępu chciano nam wcisnąć opłatę za ubezpieczenie. Prawie pokłóciliśmy się z kasjerką, która, o dziwo, pracując w tak turystycznym miejscu nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa po angielsku. Z pomocą aplikacji tłumaczeniowej na komórce odmówiliśmy opłaty za ubezpieczenie podając jako powód, że mamy już wcześniej wykupione ubezpieczenie podróżne. Po przepychankach przeszło. Na bilecie, a raczej karcie, którą dostajecie widnieje informacja, że jest ona ważna przez 4 dni – na początek brzmi fajnie, bo cena za wstęp nie jest niska, a wcześniej słyszeliśmy o 2-3dniach na zwiedzanie (więc nawet nie zamierzaliśmy zostawać w Zhangjiajie 3-4dni). Przy przechodzeniu przez bramki oprócz okazania karty skanujecie też kciuka, żeby nikt za Was w przyszłości jej nie użył.

Wchodzicie do parku i po przejściu kawałka drogi pokazuje Wam się mapa całego obiektu, widzicie autobusy kursujące z przystankiem po lewej stronie, które są w cenie, ale jak już dojedziecie do punktu z kolejką linową okazuje się, że tam już musicie wybulić 118CNY/65zł za osobę w obie strony, a to nie jedyne miejsce z kolejką linową na obiekcie. W pierwszy dzień natrafiliśmy na nieciekawą pogodę, było mokro, chłodno, pokropywało, część gór widzianych z dołu była lekko w chmurach. Od razu pomyśleliśmy, że możliwe, że jest to właśnie najlepszy moment na zobaczenie Avatarów w chmurach, a i też super widoki pokażą się w momencie wyjazdu kolejką na górę. I to był nasz błąd.. Po drodze, owszem, było tajemniczo, w chmurach, ale tylko przez chwilę, po czym ukazało nam się przed oczami jedno wielkie mleko…

Wyjechaliśmy na górę i przechodziliśmy z jednego do drugiego i kolejnych punktów widokowych nie widząc dosłownie nic…

Wróciliśmy się do okienka, żeby zapytać dziewczyny czy możemy użyć bilet powrotny kolejką na następny dzień (pomyśleliśmy, że zejdziemy na nogach w tym momencie, a może pogoda następnego dnia pozwoli nam zobaczyć cos więcej i bilet się zachowa), ale na próżno. Wiecie co jest najgorsze? Gdyby to była np. Japonia ktokolwiek z kasjerów w okienku na dole kolejki od razu poinformowałby nas o tym, że nie ma sensu wyjeżdżać na górę, bo nic tam nie zobaczymy, ale że znaleźliśmy się w Chinach, to wszyscy to mają gdzieś, zero komunikacji… A turyści niech płacą i tyle. Później dowiedzieliśmy się od jednej jedynej osoby gadającej po angielsku na obiekcie, że tę kolejkę linową obsługuje prywatna firma, więc nie mogą nam zwrócić kasy za bilet, ani zezwolić na jego ponowne użycie następnego dnia. Ale byliśmy wściekli! Na park chcieliśmy poświęcić ten dzień i połowę kolejnego (mieliśmy w  planie jeszcze Glass Bridge; wiem, brzmi mało wykonalnie). Spotkaliśmy 2 przesympatycznych Polaków mieszkających w Austrii: Bożenę, i jej syna, Alexa (mniej więcej w naszym wieku), którzy byli od drugiej strony parku pieszo i też nie widzieli za wiele tego dnia, więc planowali kolejny dzień zwiedzania ‘’obczajając’’ atrakcje na mapie parku.

A więc to był pierwszy dzień.. kiepski.. Kolejny był dla nas dniem pełnym nadziei. Wyszło zarąbiste słoneczko, mieliśmy już zarezerwowany Glass Bridge, więc tam udaliśmy się najpierw, ale pech chciał, że podróż do szklanego mostu zajęła nam nie 1,5h a 3! Po moście zwiedziliśmy w ekspresowym tempie Wielki Kanion, nad którym zwisa szklana konstrukcja. Szkoda, że musieliśmy się streszczać, bo było cudnie. Potem wsiedliśmy w autobus jadący do Wulingyuan Gate przy Zhangjiajie National Forest Park, w którym jechaliśmy, jak się okazało, z dzień wcześniej poznanymi Bożeną i Alexem ! 🙂 Przegadaliśmy całą drogę 🙂

W parku byliśmy już dość późno, bo po 14/15:00. Nie chcieliśmy płacić za żadne dodatkowe kolejki, których mają jeszcze chyba 3 w różnych częściach parku (w cenie ponad 100CNY/55zł/os), ani za tzw. Windę Bailong czyli tzw. Windę Stu Smoków (koszt to prawie 50CNY/28zł za 1 minutę jazdy! Dacie wiarę?). Przeszliśmy się dolną trasą wzdłuż rzeki, żeby zobaczyć Avatary od dołu. Po przejściu dość sporego kawałka, porobieniu kilku zdjęć, uświadomiliśmy sobie, że idąc do tzw. Naturalnego Mostu (Natural Bridge), który podobno naszych nowych znajomych średnio zachwycił, czy też w kierunku drogiej windy, nie ogarniemy w czasie później tego, co można by było zobaczyć na samej górze. Szybka chwila namysłu i powrót do punktu wyjścia z autobusami. Michał już był wykończony tym miejscem i rozczarowany na tyle, że już nie wytrzymał i dodał swoje 3 grosze: ‘’Idź sama na tę kolejkę. Ja najchętniej już bym stąd poszedł. Wszędzie to samo. W ogóle nie było to warte tych pieniędzy.’’ W tak przejrzysty dzień było w 100%ach pewne, że zobaczymy z góry to, co chcieliśmy zobaczyć, czas gonił  kolejka była jedynym rozwiązaniem przed zmrokiem tak, aby załapać się jeszcze na ostatniego busa do miasta. Wydałam kolejne 118CNY i na górze spędziłam ponad 1h, ale musze powiedzieć, że wcale nie czułam się usatysfakcjonowana. Ktoś by pewnie powiedział, że już kompletnie zdziwiam, w jeden dzień nie widziałam nic, teraz widziałam za dużo, a nie tak jak sobie umyśliłam, że mają być to góry w chmurach, a nie bez albo w ogóle. Może i jest w tym trochę racji, ale prawdą jest też, że góry w tym miejscu wyglądają wyjątkowo tylko i wyłącznie w chmurach, moim skromnym zdaniem w innych okolicznościach szału nie robią. Poniżej zdjęcie swietnie reklamujące park w Zhangjiajie, a nastepnie kolejne, nasze z rzeczywistym widokiem:

Park Leśny Zhangjiajie mieści około 3 tysiące niesamowicie długich formacji skalnych i nigdzie indziej na świecie nie znajdziecie takiego skupiska wysokich skał. Został otwarty w 1982 roku jest ogromny, niewyobrażalnie wielki, i nie da się go zwiedzić w ledwo 1,5dnia, tak jak my próbowaliśmy. Może jak przyszlibyśmy tam na 3ci dzień i od rana poszli na trekking w kilka miejsc, to wrażenia byłyby inne, tylko komu chce się przychodzić 3ci raz w to samo miejsce będąc wykończonym gonitwą za atrakcjami podczas 2 pierwszych dni? Nawet mnie z moja wytrwałością i determinacją byłoby już ciężko..

 

Przeliczając nasz wydatek na to miejsce: zdecydowanie przebujaliśmy kasę na coś, co …upy nie urywa: 490CNY za wstęp + 354CNY na kolejki linowe + 100CNY na dojazdy = 944CNY/520zł na 2 osoby! Jeśli już bardzo chcecie tam jechać, nie powstrzymujemy, ale liczcie się z kosztami. Poniekąd warto jest chociaż raz przejechać się kolejką linową, bo to właśnie z niej widać najlepiej Avatary i przemieszczacie się niesamowicie blisko tych formacji skalnych, więc nie odradzamy całkowicie kolejek, ale jeśli macie przede wszystkim czas, to przejdźcie ten teren pieszo i przygotujcie się na sporo chodzenia. Formacje skalne z dołu mogą dla wielu nie wydać się tak atrakcyjne jak z góry. Michał miał odwrotne wrażenia.

Tylko kamerka sportowa mogła uchwycić swoim zasięgiem te skały z dołu, zwykły aparat nie da rady, nie ma szans. W pochmurny dzień warto zapytać się kogoś, bądź poprosić w biurze Informacji Turystycznej o wezwanie osoby, która na obiekcie mówi po angielsku, żeby doradziła, którą część parku w taką pogodę warto zwiedzić, żeby nie zobaczyć wielkiego NIC. I ostatnia rzecz: wiedząc, że bilet macie na 4dni, poświęćcie może na park te 3 dni, bo też nie wiadomo na jaką pogodę natraficie, tylko tutaj trzeba dodać trzykrotnie też koszty związane z dojazdem na miejsce, dlatego warto w jednym dniu połączyć Szklany Most w Zhangjiajie z Parkiem Leśnym, tak jak my to zrobiliśmy, bo było to w miarę po drodze. Co do noclegu w Zhangjiajie spaliśmy w Geographer Hostel – miejscu, które spasowało nam idealnie: położonym w bliskiej lokalizacji do dworca kolejowego i autobusowego. Hostel posiada przestronne pokoje prywatne w cenie 40-45zł i niewiele tańsze dormy, a co najważniejsze: personel mówiący po angielsku 🙂

 

Dla tych, którzy chcieliby poczuć taką namiastkę tego, co można zobaczyć w Zhangjiajie National Forest Park gdzieś bliżej w Europie, polecamy Adrspach w Czechach. Byliśmy tam w zeszłym roku i zwiedzanie było dużo przyjemniejsze nie tylko ze względu na dużo mniejszy teren do ogarnięcia, ale i piękne krajobrazy jak i również ze względów finansowych – to idealne miejsce na 1-dniowy wypad z południa Polski.

13 Replies to “Góry Avatara w Chinach & nasze wielkie rozczarowanie”

  1. coś niesamowitego jak prości ludzie opisują region, wycieczke i odczucia. Pretensje do świata; o ceny, pogodę. ze nie zrobili “wow”, brak języka. Dawno już nie spotkałem takiego polskiego prymitywu. Siedzieć w domu, gdzieś na polskiej wsi i nie wyjeżdżać!! Wstyd. Popatrzcie po cenach, wszędzie wszystko kosztuje. Polecam polskie Zakopane tam wasze miejsce między prymitywami podobnymi do was.

    1. Nie będziemy zniżać się do Pana poziomu z obelgami. Wyrazilismy swoje zdanie na temat jednego miejsca, które w Chinach nas rozczarowało. Nie wszystkim musi się podobać to samo. To nasz blog z naszą subiektywną oceną jednej z atrakcji podczas naszej półrocznej podróży po Azji, kiedy to zobaczylismy dużo niesamowitych miejsc, jak m.in. Tęczowe Góry w Chinach. Na tle innych atrakcji w 20 pozostałych azjatyckich krajach, które zwiedzilismy Avatary wypadły słabo. Porównanie z Zakopanem – słabe, i bardzo z poziomu kanapy.

  2. Mam pytanie: w jakim terminie byliście w Zhangjiajie bo to może wiele tłumaczyć. Po drugie – oczekiwanie, że w Chinach “dogadamy” się w jakimkolwiek języku poza chińskim jest nierealne. Powód: 95% turystów w Chinach to Chińczycy. Cudzoziemcy to margines i trudno przekonać miejscowych, że język obcy będzie im do czegokolwiek przydatny. Co do translatora – Chińczyk – Chińczykowi nie równy a język w jednej części kraju nie jest rozumiany w innej. Podczas naszej wycieczki na Grzbiet Smoka osoby z Kantonu nijak nie były w stanie dogadać się z resztą grupy i nie rozumiały tego, co tłumaczył przewodnik. Trzecie to czas – ja uważam, że jeżeli bilet ważny jest 4 dni to znaczy, że jest tam co robić przez 4 dni, a więc musowo wciskanie tego w 2 dni nie wydaje mi się być rozsądne. Po czwarte ceny: atrakcje turystyczne kosztować muszą, jeśli mają być atrakcjami – busiki, kolejki, windy, utrzymanie tras kosztuje a 260 zł za osobę to wcale nie tak wiele w porównaniu z cenami w np. Wieliczce. Po czwarte bilet wstępu i palec – Chińczycy, jak Polacy wiedzą, że nie do końca wykorzystany bilet można byłoby przekazać innej osobie, więc bronią się przed tym w najprostszy sposób – identyfikacją – uważam, że jest to bardzo rozsądne. Podsumowując – Po przeczytaniu uważam, że wielkie rozczarowanie to skutek własnych błędów i nietrafionego nastawienia do odwiedzanego miejsca. I jeżeli ten wpis miał mnie zniechęcić do jego odwiedzenia to powiem, że wręcz przeciwnie, potwierdził, że trzeba tam jechać ale nie żydzić i dać sobie czas na pełnię doświadczenia… (przepraszam, że ten sam wpis puszczam na FB)

    1. W Zhangjiajie byliśmy w maju tego roku. Sama znam podstawy chińskiego, ale jak już tu nie pomogły to translator trzeba było użyć. W Pekinie, Szanghaju i Xi’An nie było aż takiego problemu z dogadaniem się po angielsku, w naszym hostelu w Zhangjiajie rowniez. Przyznam, że Kanton rzeczywiście byl najciezszy językowo nawet po chińsku ze względu na dialekt, jak i też Zhangye przy Teczowych Górach. Zdecydowanie Chińczycy turystycznie tam przeważają, to prawda. Jasne, że w 4 dni na pewno zwiedzi się to miejsce na spokojnie, dlatego napisałam, że jeśli ktoś i tak się tam wybiera, to nasza historia pokazuje jak tego nie robic? A, że tez jesteśmy zbyt niecierpliwi, żeby 4 dni zwiedzać to samo miejsce a i pogoda nie zapewniła idealnych ujec pod sesję, to wyszło jak wyszło. Mimo wszystko jest wiele piękniejszych miejsc w Chinach, które wypadają dużo taniej a szczęka opada: chociażby Danxia Geopark. Wieliczke dobrze znamy, mąż stamtąd pochodzi a bilet wstępu około 50zl za 3-4godzinne zwiedzanie z przewodnikiem nas specjalnie nie dziwi.

    2. Zgadzam się z @Jerry. Po pierwsze nie trafiliście z pogodą więc o to nie możecie mieć do nikogo pretensji. Po drugie, i dlatego nie jadę do Chin, są tam duże trudności z dogadaniem się, więc tego powinniście być świadomi, po trzecie biadolenie, że drogo jest nie na miejscu. Podpunkt a/ jak mnie nie stać, nie jadę, b/ jak jadę to nie narzekam na ceny c/jak się okazuje, że na miejscu jest drogo to rezygnuję z wstępu.
      Narzekanie, że winda jedzie minutę i kosztuje to 28PLN to naprawdę, żenada. Nie wiem ile wydaliście na cały chiński trip ale ta kwota na pewno nie zaważyłaby na całym Waszym budżecie. Pozdrawiam.
      P.S.
      Gdyby nie Chiny, to z chęcią bym się tam wybrał.

      1. Dzięki za komentarz, ale widać, że nie doczytałes bądź nie zrozumiałes naszego jak to nazwałes: ”biadolenia”. W Chinach bylismy miesiąc i przejechalismy ponad 9.000km pociągiem i na to trzeba mieć pieniądze, ale nie zrozumiemy o co tyle szumu na temat gór Avatara przez wielu uznawanych za chinskie ”must see’ kiedy tak naprawdę ten kraj ma do zaoferowania dużo więcej tańszych i na prawdę wartych zobaczenia miejsc. Dla nas to żenada płacić prawie 30zł za 1-minutową przejażdżkę windą, więc nie skorzystalismy, jak z wielu innych kolejek. A ta kwota, którą wydalismy miała na tyle wpływ na nasz cały budżet,że za te pieniądze moglismy spędzić tydzień dłużej np. w Indonezji (bylismy wtedy w trakcie półrocznej podróży po 12 krajach azjatyckich). Co do języka, sama znam podstawy chińskiego, ale w niektorych miejscach nawet to nie pomaga, więc z translatora korzystalismy w przypadku problematycznych sytuacji. A ogólnie to mit, że nigdzie nie można się dogadać po angielsku. W hostelu w Zhangjiajie nie mielismy z tym problemu jak i w Pekinie, Szanghaju czy Lijiang. Zdecydowanie polecamy Tęczowe Góry, Mur Chiński, Hua Shan, Lijiang, Yangshuo i Wuxi pod Szanghajem, bo znacznie przebijają Park Lesny w Zhangjiajie i wypadają dużo taniej. Najpierw radzimy wybrać się do Chin i samemu porównać, a dopiero potem krytykować. Jerry przynajmniej tam był, więc wie o czym mówi.

    3. Szanowna koleżanko
      Kilkadziesiąt razy bylem w Tatrach Porównaj proszę ceny kolejki na Kasprowy 90 PLN Ponieważ wiele pięknych szlaków rozpoczyna się przy dolnej stacji to często tam jestem i widzę te przeolbrzymie kolejki .oczekujących na wjazd I bardzo proszę jak ktoś chce podziwiać góry z wózka kolejki to ma do tego prawo .Ja wolę wstać wcześnie rano i podziwiać krajobraz maszerując .Wydaję więc kilka złotych za wstęp i mam kilkanaście godzin zabawy Jeżeli inni chcą kolejką to mają do tego prawo Tylko proszę nie narzekać że w dwie godziny rodzina wydała 500 PLN bo przecież na szczycie trzeba było kupić sobie piwo a dzieciom cole i pizze
      Reasumując. Jeżeli macie chodzić po górach to zapytajcie samych siebie czy to zabawa dla Was. Pokochajcie góry tak ja je pojechałem lub zmiencie sposób wypoczynku
      Od serca zazdroszczę wam wojaży po PRC Jesteśmy właśnie w fazie przygotowań do wyjazdu w tamte tereny .Mimo twojej subiektywnej opinie ja tej atrakcji sobie nie odpuszczę

      Pozdrawiam serdecznie

      1. Witam Arkadiuszu, sporo chodze po gorach, ale na kolejke na Kasprowy sie skusilam i placilam okolo 50-60zl jakis dobry czas temu i poza sezonem, ale moze ceny teraz sa inne. Góry uwielbiamy i sama aktualnie prowadze wyprawy po Himalajach, wiec z tym ”odpuszczeniem gór” troche nietrafnie – nie ma takiej opcji 🙂 rok temu wyszlismy z mezem sami bez przewodnikow na 4500m npm Mardi Himal Base Camp w Nepalu, gory kochamy. Chodzilo mi o to,ze Zhangjiajie Park nie zrobil na nas piorunujacego wrazenia, moze za bardzo wszyscy wychwalali to miejsce, a fakt faktem mielismy kilka okolicznosci nie sprzyjajacych, mozliwe wiec,ze Twoje wrazenia beda zupelnie inne i mam taka nadzieje, bo przeciez nikt nie lubi rozczarowan 🙂 zycze powodzenia i wielu wspanialych nierozczarowujacych podrozy 🙂

  3. Właśnie z tego powodu zrezygnowaliśmy z Avatarow i wybraliśmy się do Yangshuo. Nie trzeba płacić za żaden wstęp, żeby zobaczyć niesamowite formacje skalne, według mnie całkiem podobne do Avatarow, niewiele turystów i można spędzić fajnie czas jeżdżąc rowerkiem po okolicy. Pozdrawiam!

    1. W Yangshuo również bylismy i tam z kolei wynajęlismy skuter i jak najbardziej się z Wami zgadzamy – w 100%ach wartało 🙂 Pozdrawiamy!

  4. Sliczne miejsce i dziekujemy za podzielenie sie wrazeniami. Pogoda – zawsze nalezy sie spodziewac nie spodzianek. Chinczykow nie nauczymy angielskiego i nie zmienimy na Japoczynkow. Trudno i trzeba sie z tym pogodzic.

    1. Dziękujemy za komentarz 🙂 Zhangjiajie jest na tyle turystycznym miejscem, że spokojnie mogłoby konkurować z Pekinem i Szanghajem pod względem przygotowania pod turystów. W Pekinie i Szanghaju język angielski nie był już problemem dla Chińczyków. Sama znam podstawy chinskiego, ale tutaj skorzystalismy z translatora ze względu na problem z porozumieniem się i dziwi fakt, że jak już mają czarno na białym przetłumaczone na włąsne znaczki co od nich chcemy to i tak z ”kumaniem” u nich ciężko 😛 Ten naród zdecydowanie nie przypadł nam do gustu 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *