Najbardziej ze wszystkich miejsc w Australii południowo-zachodniej przypadło nam do gustu malownicze miasteczko Albany (swoją drogą bogate w historię zza czasów I wojny światowej) i to, co znajduje się wokół niego: 40-metrowe klify oraz jedne z najpiękniejszych plaż w Australii będące częścią parków narodowych z Little Beach na czele uważaną za jedną z  TOP plaży na świecie! Nawet pogoda nie popsuła nam widoków, co oznacza, że jak świeci tam słońce, to miejsce na pewno pochłania do reszty swoją niezwykłością każdego, kto zdecyduje się tam zawitać!

Parki narodowe najbardziej znane w okolicy to: Two Peoples Bay Reserve, Torndirrup National, Porongurup National Park oraz Howe National Park. Do 2 ostatnich nie dotarliśmy. Do Howe ze względu na pogodę można było się dostać jedynie jeepem 4×4. Do Porongurup można było się udać zobaczyć tzw. Granite Skywalk – 1.5 kilometrowy szlak prowadzący przez las do 38-metrowego i 2giego niższego punktu widokowego z super panoramą na przyrodę – nici byłoby z panoramy w taką pogodę na jaką trafiliśmy, bo nie byłoby widać wzgórz, więc odpuściliśmy sobie to miejsce. Natomiast wietrzna i chłodniejsza aura była idealna do zwiedzania Torndirrup National Park! Jest to miejsce z majestatycznymi klifami, które podczas sztormowej pogody wyglądają zjawiskowo dzięki wzburzonemu oceanowi z falami, które sięgają jak najwyżej klifów, widok jest nieziemski. Trzeba jedynie uważać spacerując po mokrych klifach na śliskiej nawierzchni i wziąć pod uwagę jeszcze fakt, że podmuch wiatru jest tak silny, że może Was zepchnąć w dół z klifu, ciężko było miejscami utrzymać się na własnych nogach. Autem dojechaliśmy najpierw do tzw. Cable Beach:

Potem wyszliśmy na klif po prawej stronie idąc w kierunku latarni, która była zamknięta i w sumie samo wejście na klify też.

Na panelach informacyjnych w Albany często widnieje tzw. gap / przerwa pomiędzy skałami, którą uważa się za charakterystyczny punkt na tym terenie:

Drugim charakterystycznym miejscem jest tzw. Natural Bridge, czyli naturalny most utworzony przez skały, który nie wywarł na nas piorunującego wrażenia:

Jadąc autem dalej do głównej drogi i kierując się na prawo dojedziecie do punktu widokowego, gdzie poruszacie się po ‘’szklanym moście’’ aż docieracie do punktu, gdzie obowiązkowo trzeba cyknąć fotkę na tle ogromnego klifu:

Na parkingu w tym miejscu zobaczycie automaty, na których widnieje informacja, że trzeba zapłacić 12AUD za wstęp za pojazd (i to jedynie karta kredytową), ale nikt nic nie płacił.

Kolejny park narodowy: Two People’s Bay Reserve znajduje się na wschód od Albany i też przy wjeździe do niego znajdziecie automat z opłatą 12AUD możliwą tylko za pomocą karty kredytowej – nic nie płaciliśmy i nikt nas nie sprawdził.

Na terenie rezerwatu znajduje się jedna z najpiękniejszych plaż świata. Szczerze nie myśleliśmy, że w taką pogodę może ona wyglądać pięknie, i tu się myliliśmy. Little Beach jest po prostu zjawiskowa i tylko żal nas ściskał, że nie możemy tam zamoczyć tyłków w piękny słoneczny dzień 🙂

Wracając do głównej drogi rezerwatu i kierując się dalej dojedziecie do kolejnej plaży i miejsca kempingowego. Plaża jest ładna również z białym piaskiem, ale Little Beach była zdecydowanie lepsza:

Po zwiedzeniu 2 parków wróciliśmy do Albany na chwilę do 1849 Backpackers Hostel (gdzie spędziliśmy 1 noc) i tam posililiśmy się kurczakiem przygotowanym w wypasionej kuchni.

W hostelu swoją drogą na śniadanie były pyszne naleśniki przygotowane przez jedną osobę z recepcji, a na kolację przyrządzili pasta a la carbonara. Nocleg nie był tani (kosztował 99PLN od osoby), ale nie ma co narzekać, dostaliśmy tam tak naprawdę 3 posiłki, bo w pierwszy dzień przyjechaliśmy już nad ranem i zaprosili nas na śniadanie, potem wieczorem zrobili kolację, z na następny dzień rano przygotowali nam znowu naleśniki. Hostel odpowiadał nam również ze względu na prywatny parking, bezpłatny dostęp do Wi-Fi i zajebistą lokalizację w samym centrum miasteczka i niedaleko portu, a do tego był jak nie najtańszym to jednym z najtańszych miejsc, które znaleźliśmy online.

Cudownie było wykąpać się wreszcie pod gorącym prysznicem, ale małe zaskoczenie wywołała kartka z prośbą w łazience, żeby ograniczyć kąpiel do 3 minut ze względu na niedobór wody w Australii. Kto jak kto, ale ja z moimi rudymi włosami, które wymagały dopieszczenia nie mogłam się zmieścić w 3 minutach..

Jakieś 5 minut autem od hostelu leży wzgórze Mt. Adelaide, które oferuje dobry kawałek historii zza czasów I wojny światowej. Wyjeżdżacie na wzgórze autem i zaraz przy parkingu zobaczycie ANZAC Center – jedyne płatne miejsce na tym terenie (wstęp kosztuje około 28AUD), a tak poza tym to kilka interesujących szlaków, gdzie możecie zwiedzić m.in. schron, zobaczyć armaty i działa używane za czasów wojny, wyjść na punkty widokowe i zobaczyć pomnik upamiętniający ofiary I wojny światowej (głównie żołnierzy zjednoczonych sił Australii i Nowej Zelandii – ANZAC).

Warto wiedzieć, że Albany było podczas I wojny światowej przystankiem dla statków, które wyruszały stamtąd na wojnę do Europy. Poza tym wzgórze Adelaide było puntem strategicznym, obserwacyjnym i wzgórzem chroniącym kontynent australijski przed atakiem od strony południowo-zachodniej. Samo Albany było też schronieniem dla uchodźców podczas wojny.

2 pozostałe wzgórza, na które można się dostać to Mt. Clarence oraz Melvin Hill, z którego zobaczycie widok na miasto i port. Spacer uliczkami Albany też należy do przyjemnych, dominuje tutaj styl brytyjski w architekturze widoczny chociażby w takich budowlach jak: Townhall (ratusz) czy kościoły.

A ogólnie Albany wygląda jak małe amerykańskie miasteczko z niskimi zabudowaniami położone na lekkim wzniesieniu. Uliczki, zwłaszcza te boczne to spokojnie miejsca na spacer, bez tłumów czy klubów z głośną muzyką. Są tam kawiarenki i restauracje, niektóre oferujące set course menu za 33AUD/99PLN za osobę, w których dzieci jadają za darmo wybierając opcje z dziecięcego menu, są nawet restauracje chińskie, ale ta różnorodność nie zaburza spokojnego i relaksującego klimatu tego miejsca. Wszystko do siebie pasuje.


Szczerze polecamy wszystkim ten zakątek Australii, zwłaszcza jeśli ktoś chce uciec od zgiełku wielkich australijskich miast i spędzić przyjemne 2-3dni w spokoju mając również wiele atrakcji naokoło do wyboru. Warto wspomnieć, że to właśnie w Albany jest kilka pięknych miejsc dobrych do nurkowania z rurką i to całkiem niedaleko od brzegu, których nie wypróbowaliśmy z wiadomych powodów. Może kiedyś w przyszłości się uda..? Kto wie .. 🙂

2 Replies to “Albany i okolice – najpiękniejsze australijskie plaże, klify & malownicze miasteczko!”

  1. Please let me know if you’re looking for a article author for your weblog. You have some really good articles and I feel I would be a good asset. If you ever want to take some of the load off, I’d absolutely love to write some material for your blog in exchange for a link back to mine. Please shoot me an email if interested. Many thanks!

    1. hi! Thank you for the proposal, we’d prefer to leave it as it is. The purpose of this blog was to create our own space with our own experiences described by ourselves and written with our own hands. Many thanks anyway for the suggestion 🙂

Skomentuj Raven Rodrigus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *